czwartek, 21 lutego 2013

Do emerytury coraz bliżej...

Tak, to znowu ja.
Do pełni szczęścia zostało mi 2 lata i trzy miesiące. Strasznie dużo.
Ale do tego należy jeszcze dodać "bonus Donka" - w moim przypadku to chyba 7 miesięcy.
W sumie strasznie, strasznie dużo. :(
Ale co dzień to coraz mniej.

Już prawie czterdzieści lat muszę codziennie wstawać rano, ubierać się i iść do pracy, robić to co każą i uśmiechać się do wszystkich. To życie niewolnika.
Wiem, że nie wolno mi narzekać. Dla wielu ludzi praca jako źródło stałego dochodu jest marzeniem. A ja marudzę...
Ale latka lecą, z łepetyną już coraz gorzej, pamięć wysiada, nie da się już niczego trwale nauczyć. Pamiętam coś dzień, dwa, może tydzień, a potem wszystko trzeba zaczynać od początku.
Tyle rzeczy chciałbym robić, tyle rzeczy lubię, a nie mam na to czasu. Do upragnionej wolności jeszcze tak daleko. Coraz bardziej dokucza mi myśl, że mogę nie doczekać tej pięknej chwili - pożegnania z pracą i przejścia na upragnioną emeryturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz