sobota, 30 lipca 2011

Na początek

A miałem taką piękną stronkę...
Miałem stronkę (ciągle istnieje jako: www.mblasz.republika.pl ) pod tytułem: „Roztocze z GPS-em i aparatem fotograficznym”. Założyłem ją 5 maja 2003. To były inne czasy. O systemie GPS mało kto wiedział, turystyczne odbiorniki Garmina miały niewielkie możliwości przy niesamowitej cenie. Ale ja całkowicie wsiąkłem, zafascynowała mnie możliwość zapamiętywania przebytej trasy podczas szwendania się po roztoczańskich bezdrożach. To nic, że urządzenie nie było w stanie pokazać mapy, wystarczyły mi trackpointy i zarejestrowany ślad. W domu zrzucałem dane do komputera, a moja radość nie miała granic gdy stwierdziłem naocznie gdzie mnie zaniosło.
Wpadłem na pomysł, by publikować w internecie takie ślady, przewidując ich przydatność dla innych miłośników wędrówek. Swoje tak udokumentowane wyprawy upiększałem zdjęciami.
Jednak zabrakło mi zapału na ciągłe uzupełnianie danych na stronie. Strona zamarła.
W roku 2009 zmieniłem całkowicie wystrój graficzny strony rezygnując z wszelkich nawigacyjnych danych na korzyść fotografii. Pokazałem kilka ostatnio zrobionych zdjęć i tyle. To nie dla mnie. Jest jak zwykle - wpadam w słomiany zapał, a za kilka dni żadna siła nie jest w stanie zmusić mnie do kontynuowania zaczętej pracy (taki charakterek, bliźniak przecież).
W roku 2011 zakupiłem ciekawy program: Serif WebPlus X5 służący do bezstresowej budowy własnych witryn www. Program okazał się niezły i z jego pomocą wyprodukowałem nową wersję strony, tym razem pod tytułem "Zamość, Roztocze i... dalej". Strona istnieje do chwili obecnej, ale spotkał ją ten sam los jak poprzednich - pozostała martwa. Nic na to chyba nie poradzę.
Tym razem wymyśliłem, że może z blogiem pójdzie mi lepiej. Nie trzeba już przerabiać kodu html, nie trzeba szarpać się z ftp-em, wystarczy dopisywać jak coś się we łbie ulęgnie.
A tak zupełnie szczerze... Mam jednak mieszane uczucia. Blogi zawsze kojarzyły mi się z psychicznym ekshibicjonizmem. To może i dobra zabawa dla młodych ludzi, a ja przecież skończyłem niedawno 61 lat.
Ale co tam, trzeba iść z duchem czasu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz